Opowieść wigilijna 2
Pewnego Bożego Narodzenia,
bardzo dawno temu, Święty Mikołaj przygotowywał się do swojej
corocznej podróży. Jednak wszędzie piętrzyły się problemy...
Czterech z jego elfów zachorowało, a zastępcy nie produkowali
zabawek tak szybko jak elfy, wiec Mikołaj zaczął podejrzewać, że
może nie zdarzyć... Następnie pani Mikołajowa oświadczyła mu,
że jej Mama ma zamiar wkrótce ich odwiedzić, co bardzo zdenerwowało
Mikołaja. Na domiar złegło, kiedy poszedł zaprzęgać renifery,
okazało się, ze trzy z nich są w zaawansowanej ciąży, a dwa
inne przeskoczyły przez plot i zwiały - Bóg jeden wie dokąd.
Mikołaj zdenerwował się jeszcze bardziej .. Kiedy zaczął pakować
sanie, jedna z płóz złamała się. Worek runął na ziemie, a
zabawki rozsypały się dookoła. Wkurzony Mikołaj postanowił wrócić
do domu na kawę i szklaneczkę whisky. Kiedy jednak otworzył
barek, okazało się, ze elfy ukryły cały alkohol i nic nie było
do wypicia... Roztrzęsiony Mikołaj upuścił dzbanek do kawy, który
roztrzaskał się na kawałeczki na podłodze w kuchni. Poszedł
wiec po szczotkę, ale okazało się, ze myszy zjadły włosie, z którego
była zrobiona... I właśnie wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi...
Mikołaj poszedł otworzyć. Za drzwiami stal mały aniołek z piękną,
wielką choinka. Aniołek radośnie zawołał: - Wesołych Świąt,
Mikołaju! Czyż nie piękny mamy dziś dzień? Przyniosłem dla
Ciebie choinkę. Prawda, ze jest wspaniała? Gdzie chciałbyś, żebym
ja wsadził?... Stad wzięła się tradycja nakładania aniołka na
czubku choinki.... I na tym koniec drogie dzieci.