O godz. 11:00 udało mi się wyjechać z Roztok. Zmontowałem rower i pojechałem do Ruskiego.

Byłem tutaj już w tym roku - 1 czerwca ale z Roztok szedłem pieszo - zrobiłem 30 km - teraz zrobiłem 76 km - rowerem.

Dała mi w kość ta jazda rowerem, nie mam całkowicie formy. Ale to taka poezja :) wykończyć się a potem płakać :)

u góry mój rower i dołu mój kochany plecak i statyw. Jest ze mną wszędzie.

Było pięknie, warto było poczekać bo deszcz przestał padać. Chciałbym Bobiego jeszcze wyciągnąć ale nie wiem czy mi się to uda ;) - Ostatnio mam ochotę słuchać muzyki jak gdzieś się szwędam po Bieszczadach.

W Runinie spotkałem POLAKÓW! :) pytałem o drogę, oferowali herbatkę... oj przydałaby się... musiałem jednak jechać dalej bo już było ciemno...  Pozdrówki :D

Tu były bardzo fajne okolice, jednak do dziś nie wiem jak tam dostać się autem :) - muszę zaopatrzyć się w koniecznie mapę - mapa jak narkotyk! 

Z Runiny wyjechałem o 18:00, było już całkiem ciemno. Pozostała moja trasa to szlak przez Słowacki las.  Moja lampa przy rowerze dotrwała do końca, wtedy nie amrzyłem o niczym innym :). Mogę iść całą noc przez ten las ale niech ona świeci!!   niech świeci :). 

[zobacz trasę na mapie]

[zobacz glarię]

[slajdy] 

[strona główna]