| W Dolinie Roztoki zastał nas wieczór a potem burza przed Wodogrzmotami Adasia. Byłem cały mokry, Agnieszka też. Przyjechaliśmy do Murzasichle o godzinie 23:00 gdzie jeszcze mieliśmy ochotę gotować zupę pomidorową... oczywiście że z kluchami ;) i cebulą, która przypalona na czarno przypominała usmażone szczypawice np. ;) |